Czy interakcja z kotem rzeczywiście jest tak ważna, jak mówią behawioryści i znawcy tematu? A jeśli tak, to jak – w natłoku licznych obowiązków – wygospodarować czas i znaleźć motywację do codziennej zabawy z mruczącym pupilem? Przyjrzyjmy się wyzwaniom, przed jakimi stoją koci opiekunowie, oraz zastanówmy się, w jaki sposób stawić im czoła.
W ciągu ostatnich kilku lat tematyka kocich zachowań oraz specyficznych kocich potrzeb gatunkowych cieszy się coraz większym zainteresowaniem zarówno obecnych, jak i przyszłych opiekunów. Koci behawioryści, autorzy książek i artykułów specjalistycznych oraz gospodarze tematycznych programów popularnonaukowych apelują, żebyśmy regularnie inicjowali zabawę z kotem oraz dbali o ubogacenie jego środowiska. Jak jednak zabawa opiekuna z kotem wygląda w praktyce?
Mit samowystarczalnego kota
Mimo rosnącej popularności kota domowego zdarza się, że przedstawiciele tego gatunku padają ofiarą szkodliwego przeświadczenia. Bywa, że powodem adopcji lub zakupu kota jest brak czasu na regularne wychodzenie na spacer z psem. W tym miejscu należy podkreślić kluczową dla zdrowej, ludzko-kociej relacji kwestię.
Miejmy świadomość, że choć mruczek załatwia część potrzeb fizjologicznych w kuwecie, to nie jest w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb emocjonalnych i eksploracyjnych. Zadanie to leży po stronie człowieka. W celu uniknięcia niepotrzebnych rozczarowań oraz problemów behawioralnych warto, by potencjalny opiekun miał tę informację na względzie, jeszcze zanim w jego domu pojawi się kot. To jest również odpowiedni moment na zadanie sobie pytania: „Czy będę mógł poświęcić czas na organizowanie wspólnych aktywności z nowym zwierzęciem?”.
Skąd jednak wzięło się przekonanie, że koty nie przywiązują się do ludzi i „chodzą swoimi ścieżkami”? Jak zauważa brytyjski badacz, John Bradshaw, jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie stawiali przed kotami zupełnie inne oczekiwania niż ma to miejsce współcześnie. Zwierzęta te miały za zadanie polować na gryzonie, ponieważ te niszczyły zapasy zboża. Zagryzanie ofiary to zachowanie instynktowne, niewymagające szkolenia czy wchodzenia w bliską interakcję z człowiekiem. Trudno zatem wymagać od kota, by w trakcie polowania na mysz angażował się w zacieśnianie więzi z człowiekiem oraz uczył się czytać jego emocje. Inaczej sprawa wygląda w przypadku relacji człowiek – pies, który na przestrzeni tysięcy lat uczył się czytać reakcje przewodnika oraz był poddawany szkoleniu w celach użytkowych (psy myśliwskie w procesie treningu uczyły się, że mają wspierać myśliwych, a nie samodzielnie zagryzać i zjadać ofiarę).
Opiekun jako cenny koci zasób
Na dobrą sprawę koty wprowadziły się do mieszkań zaledwie kilkadziesiąt lat temu, co jest bardzo krótkim okresem, jeśli bierzemy pod uwagę ewolucję gatunku. Ten czas wystarczył jednak, by wykształci...