Za „złym” zachowaniem zawsze stoi solidny powód. Zazwyczaj są to stres i strach. Natomiast za słowem – czy może raczej za etykietą – „nadpobudliwość” może kryć się wiele różnych znaczeń. Jeśli chcemy pomóc psom i ich opiekunom, musimy zrozumieć podłoże „nadpobudliwych” zachowań.
Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy zadzwoniło do mnie trzech klientów, prosząc o pomoc w opanowaniu swoich nadpobudliwych psów.
Basia i jej pies Nela miały problem podczas mijania psów na spacerze. Gdy tylko jakiś pies pojawiał się na horyzoncie, Nela zaczynała go oszczekiwać i wyrywać się na smyczy w jego stronę. Nadpobudliwie reagowała na widok każdego psa.
Kamil skontaktował się ze mną w sprawie uciążliwego witania przez psa gości. Gdy tylko ktoś wchodził do mieszkania Kamila, jego labrador Diego od razu na niego skakał. I nie odstępował go na krok przez pierwsze 10 minut. Diego reagował nadpobudliwie na gości.
Inga i Kali mieli problem na spacerach. Kali dobrze czuł się w domu, ale gdy wychodził z Ingą na spacer, „tracił z nią kontakt”. Nie reagował na żadne słowa, nie węszył, ciągnął w każdą stronę. Wydawało się, że bez celu oszczekiwał każdą mijaną osobę. Kali był nadpobudliwy na spacerach.
Chcemy, aby nasze psy zachowywały się spokojnie i w społecznie akceptowany przez ludzi sposób. Aby nie interesowały się brzydkimi zapachami, nie bały się huku i spokojnie obserwowały biegające z piłką dzieci. Te pożądane zachowania rzadko pokrywają się jednak z naturalnymi zachowaniami psów. To właśnie wtedy mamy tendencje do przyczepiania łatek naszym psom – jest „agresywny”, „strachliwy”, „histeryczny”, „nadpobudliwy”. Przyjrzyjmy się dokładniej moim trzem podopiecznym.
Nela rzuca się na inne psy
Podczas wywiadu często proszę opiekunów, aby szczegółowo opisali przynajmniej dwie sytuacje, w których ich pies zachował się nie w taki sposób, jakby chcieli. Pomimo że opis opiekuna nie zawsze jest dokładny, to dzięki niemu możemy się dowiedzieć, na co zwraca uwagę nasz klient i co najlepiej zapamiętał. Basia opowiedziała mi o dwóch sytuacjach, które miały miejsce po drodze do pobliskiego parku. W obydwu sytuacjach, gdy Nela zobaczyła obcego psa, nieruchomiała. Wpatrywała się w niego i nie udawało się jej odciągnąć bez użycia siły. Gdy pies się do niej zbliżał, Nela zaczynała go oszczekiwać i ciągnąć w jego stronę. Obie sytuacje skończyły się przymusowym odciągnięciem i prośbą, aby opiekun drugiego psa nie podchodził. Opiekunowie psów, które wykazują podobne zachowania, są często stygmatyzowani, wytykani palcami i obgadywani na forach osiedlowych. Rozumiem niepokój przechodniów, ale trzeba pamiętać, że takie zachowania mają na celu odsunięcie zbliżającego się bodźca, a to oznacza, że pies wcale nie chce wejść w bliższy kontakt, ponieważ odczuwa strach. Zaprosiłam Basię i Nelę na plac szkoleniowy, którego jedna trzecia jest ogrodzona. Wokół placu jest puste pole, daleko od ulicy i miejskiego życia. Lubię mówić, że mamy tam „sterylne warunki” – bez dodatkowych bodźców, które mogą stresować psa. Jest bardzo dużo przestrzeni i czasu – czyli tego, co według mnie jest najważniejsze dla psów podczas swobodnej komunikacji z drugim psem oraz opiekunem. Aby Nela poczuła się bezpieczniej na spacerach oraz w obecności innych psów, musiała poczuć, że ma pewną kontrolę nad sytuacją. Potrzebowała przekonać się, że jeżeli zakomunikuje Basi, że nie chce zbliżać się do psa, to Basia uszanuje jej prośbę. Wzajemne zrozumienie między opiekunem a psem jest fundamentem dobrej relacji i poczucia bezpieczeństwa obydwu stron.
Na ogrodzonej części placu był mój inny klient ze swoim psem, który zgodził się nam pomóc tego dnia. Wybór tego akurat psa nie był przypadkowy. Potrzebny nam był pewny siebie pies, który nie zestresuje się szczekaniem Neli i będzie odpowiad...